poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Boquería raz jeszcze

Jakoś nie mogę "wyjechać" z tej Hiszpanii...
I znów odwiedzam Mercat Boquería przy La Rambla.
Tym razem przyszłam po pachnące wędliny:
kilka plastrów jamón serrano, fuet, chorizo i małe chrupiące salchichas.



zdjęcie: andrzejF.

Wędliny smakują w Hiszpanii zupełnie inaczej. Niektórzy twierdzą, że bardziej "czuć je zwierzakami":)
Może coś w tym jest, bo powieszony na haczyku w kuchni fuet pachniał nam przez kilka ładnych dni. Ja ten aromat akurat bardzo lubię. Kojarzy się z wakacjami, beztroską ale i pewną surowością hiszpańskiej kuchni.

Owszem, w Poznaniu też mogę kupić hiszpańskie wędliny, ale to już zupełnie nie to samo.
Brakuje odpowiedniego pieczywa, posmarowanego miąższem z dojrzałego pomidora i skropionego dobrą oliwą (tzw. pa amb tomaquet). Brakuje lampki wina i tego specyficznego, suchego zapachu w powietrzu.

zdjęcie: www.portcalella.com


Zawsze gdy wracamy z kolejnej wyprawy do Hiszpanii, próbujemy przenieść ichnie zwyczaje kulinarne do naszego codziennego jadłospisu. Ale po kilku dniach dochodzimy do wniosku, że tu na miejscu, chce się posmarować chleb po prostu masłem - może dlatego, że zarówno chleb jak i masło mamy pyszne:)

I niech tak może zostanie.
Niech będzie autentycznie,
niech to będzie wyczekane,
niech mamy za czym tęsknić...

A jeśli już naprawdę nas przypili, zawsze możne pójść na pyszne tapasy do "La Rambla" na ul. Wodnej 5.
Ale o tym to już przy innej okazji.

czwartek, 27 sierpnia 2009

pomidorowy ekspress

Czas na jakiś przepis autorski:)
Mam dwie ulubione ekspresowe zupy (nie mylić z instant, brrrrr...)
Jednej nauczyła mnie N. i cała moja rodzina jest jej za to wdzięczna, ale o tym przy innej okazji.

Druga podpatrzona przeze mnie w, niestety już nieistniejącej, restauracji PRAVDA. Zupa krem pomidorowy. Oczywiście zamiast przecieru pomidorowego można użyć świeżych pomidorów, ale tych naprawdę smacznych, jędrnych, dojrzałych.



W garnku podgrzewamy kartonik (250ml) przecieru pomidorowego z łyżką dobrej oliwy i sokiem z połówki pomarańczy. Przyprawiamy pieprzem i, jeśli jest za kwaśne, odrobiną cukru. Gotujemy aż zabulgocze. Odstawiamy z ognia i posypujemy parmezanem i listkami bazylii. Świetnie smakuje z grzankami z ciemnego pieczywa. (porcja na 2 osoby)

Łatwizna, prawda?
No i wszystkie składniki dostępne u nas przez cały rok!

poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Mercat Boquería

Olbrzymia spożywcza hala targowa w Barcelonie. Raj dla ludzi poszukujących kulinarnych inspiracji. Tu znajdziesz wszelkie produkty potrzebne do gotowania "po hiszpańsku" - owoce, warzywa, wędliny, ryby, owoce morza, zioła, kawę...
Feria barw, smaków i zapachów.
Pięknie zaaranżowane stoiska, gwarancja świeżości produktów ale i typowa mañana sprzedających, gwar, wielokulturowy tygiel - to wszystko sprawia, że Boquería to niepowtarzalne miejsce na mapie Barcelony. Staramy się odwiedzać ją zawsze gdy gościmy w sercu Katalonii.
Ceny, mimo bliskości La Rambla wcale nie są wygórowane, a hiszpańska klientela udowadnia, że jest to lokalny autentyk a nie sztuczny twór pod turystów.

zdjęcie: paulaso

na zdjęciu - stragan z owocami i ciekawa rzecz do podpatrzenia. Gotowe sałatki ze świeżych owoców. Smaczne orzeźwienie za jedyne 1.50 euro:) W pojemniczku dołączony widelczyk. Szkoda, ze jeszcze na to nie wpadli sprzedawcy na licznych poznańskich ryneczkach.

Mercat de la Boquería
La Rambla 91
Barcelona

sobota, 22 sierpnia 2009

o kulinarnych zwyczajach Hiszpanów, cz.1






















W Hiszpanii lepiej nie być głodnym między godziną 16 a 19. Większość restauracji, barów, a nawet sklepów jest wtedy zamknięta. Pozostaje wybranie się do Supermercado w celu kupienia bagietki, kilku plastrów jamón serrano i butelczyny wina (co zresztą nieraz uskutecznialiśmy:)). Innym wyjściem jest udanie się do którejś z tzw. restauracji dla turystów, otwartych niemal cały dzień.Łatwo je rozpoznać, szczególnie po wygórowanych cenach i klienteli - przeważają Niemcy, Skandynawowie, Rosjanie - żadnego przyzwoitego Hiszpana tam wtedy nie uraczysz:) Co więcej nie usłyszysz też hiszpańskiej mowy, a najczęściej język niemiecki i angielski - w tych językach napisane jest również menu. Nawet wśród pracowników więcej jest choćby Polaków niż Hiszpanów. Żeby nie było wątpliwości do żadnej z powyżej wymienionych nacji nie mam uprzedzeń, jednak w kuchniach regionalnych poszukuję przede wszystkim a u t e n t y c z n o ś c i. Lokale te usytuowane są najczęściej przy znanych,z przewodników miejscach, takich jak La Rambla w Barcelonie czy Plaza Mayor w Madrycie. Miejscach o tyle urokliwych, co pełnych turystów, mimów, kuglarzy, ulicznych sprzedawców i kieszonkowców:)
Zdecydowanie więc polecam wyjście pierwsze, choć pamiętać trzeba , że niektóre, nawet większe Supermercados również zamykają swe podwoje w czasie sjesty.


W taki właśnie niedobry czas na kulinarne podboje, znaleźliśmy się na uliczce Torrijos w dzielnicy Gracia w Barcelonie. Urzekła nas tam, nieczynna oczywiście w tych godzinach, restauracja "Cantina machito". Kolory ścian rzuciły nam się w oczy już z daleka, znad drzwi wejściowym nieprzeniknionym wzrokiem zmierzyła nas Frida Kahlo, a menu wiszące w zakratowanym okienku* po lewej zachęcało wyborem tacos, tortilli i, nieodłącznym w meksykańskiej restauracji, guacamole. Zaciekawiła mnie szczególnie zupa sopa malpeña, w której głównym składnikiem była ciecierzyca, a na deser proponowano mus z tequili. Wszystko to wyglądało bardzo apetycznie a ceny nie były wygórowane (za tzw. menu del diá, czyli zestaw składający się z zupy, głównego dania i deseru lub kawy, płaciło sie od osoby 7-14 euro). Niestety byliśmy tam chwilę przed godz.17 gdy właśnie lokal zamknięto. Kilka dni później w przewodniku wyczytałam, że jest to zdaniem wielu Hiszpanów najlepsza knajpa meksykańska w Barcelonie. No cóż, zawsze trzeba mieć do czego wracać:)

Ale się zapędziłam w meksykański róg! A miałam przecież napisać kiedy to w Hiszpanii najlepiej być głodnym:) Nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć: ciąg dalszy nastąpi....



* co ciekawe, menu zakratowali a rewelacyjna kopia obrazu Fridy (poprzedni post) wisiała tylko na kołku:)











piątek, 21 sierpnia 2009

witam!

zdjęcie: paulaso

Już niebawem prowadzić będę na tej stronie fotoblog kulinarny. Zapraszam wszystkich, którzy cenią sobie dobre jedzenie, podróże w poszukiwaniu kulinarnych natchnień i literaturę , w której opis jedzenia i kulinarnych zwyczajów jest integralną częścią fabuły.
Zapraszam do komentowania, wymiany doświadczeń, przepisów i recenzji ciekawych książek o kuchni i nie tylko:)

Paula