sobota, 3 października 2009

kawa, kawusia

Jeszcze nie tak dawno temu, nie miałam pojęcia co oznacza słowo barista i nawet nie spodziewałam się, że znam jednego z nich:)
Aż nagle, tak jakoś przypadkiem, poznałam przemiłą żonę pewnego baristy i trafiłam na blog drobno mielony, z którego dowiedziałam się reszty.
Barista to, po prostu, mistrz parzenia kawy.
A kawa to jeden z najbliższych mi tematów:)

Ci, co mnie dobrze znają, a szczególnie Wojtas i Siorra, wiedzą, że brak dobrej kawy psuje mi humor niemal na cały dzień. Potrafię marudzić nieustannie, być nieznośną i złośliwą, jeśli w kawiarni podadzą mi kawę, która nie jest taka, jaka być powinna. W większości miejsc, na większości wyjazdów, marzę tylko o chwili, kiedy usiądę w jakiejś miłej kawiarni i napiję się tego ukochanego naparu.
Od kawy zaczynam dzień i tylko resztki zdrowego rozsądku sprawiają, że kończę go jednak herbatą z melisy:)
Gdy łykam upragnioną kawę, podobno wydaję przedziwne dźwięki rozkoszy...

W każdym razie, moje życie dzielę na pół.
Do momentu kiedy nie zaczęłam pracować w jednej z poznańskich knajpek, nie wiedziałam, co to prawdziwa kawa.
Tam zastałam przemiłego szefa, który kaw pozwalał pić do woli.
A kawę serwował Vergnano i ekspres posiadał wielkiej urody.
A najfajniejszy z wszystkiego był przedstawiciel handlowy Vergnano - już nawet nie pamiętam jak miał na imię - ale o kawie wiedział wszystko. Jak mielić, jak rozgrzać ekspres, jak spienić mleczko, jak powinna wyglądać latte a jak macchiato i czym różni się ta ostatnia od cappuccino. Że filiżanka powinna być podgrzana, a mleko odpowiednio zimne. I jak robić na piance przepiękne wzorki, i jak dopieszczać ekspres i czyścic kolbę by uzyskać głębię aromatu.
Jednym słowem, barista był z niego prawdziwy, a w dodatku przystojny jak diabli:):)
A zaparzona przez niego Vergnano, to był raj w gębie i początek moich kawowych odkryć.

Teraz, sama posiadając cudo firmy Saeco, próbuję bawić się w baristkę i mimo braku dyplomów, kursów i nagród, tak pięknie przystroiłam sobie poranna kawkę:)





Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz

Księga II, Zamek

[...]
Takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju:
W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
Jest do robienia kawy osobna niewiasta,
Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku
I zna tajne sposoby gotowania trunku,
[...]

1 komentarz:

Siorra pisze...

Pajęczynka! :)