wtorek, 3 listopada 2009

drobne przyjemności

Są takie książki, do których zagląda się często ale tylko na chwilę, na moment.
Książki, których nie czyta się od deski do deski ale za to odwiedza się je regularnie.
Tak traktuję poezję - nie potrafię przeczytać całego tomiku poetyckiego - choć wiem, że czasem funkcjonują właśnie, jako całość i w owej całości prezentują dopiero swój sens.
Podobnie jest ze zbiorami opowiadań, krótkimi formami prozatorskimi, esejami....
No i książkami kucharskimi:)
Już dawno nie pochłonęła mnie powieść - wielotomowa, wielostronicowa. Pewnie ze względu na tryb życia. Z dwulatkiem obok jest czas tylko na krótkie formy:)
Dlatego tak bardzo ucieszyłam się, gdy w saloniku In Medio w Starym Browarze znów trafiłam na niebywałą okazję - za dwie książki Philippa Delerma zapłaciłam 19,98!
Za tak niewiele - tyle maleńkich przyjemności.
Bo jak tu się nie uśmiechnąć, gdy czytam o rzeczach na pozór nieistotnych, drobnych, a które jednak tworzą nasze życie przyjemniejszym i ciekawszym? Zapach jabłek w piwnicy, paczka ciastek przyniesiona z cukierni w niedzielne popołudnie czy ów tytułowy, pierwszy łyk piwa - najwspanialszy w letni upalny dzień?
Delerm patrzy na świat jak poeta codzienności. W każdym dniu odnajdując coś wartego zauważenia,  odnotowania, opisania.
Mogą to być rzeczy bardzo przyjemne, jak i te mniej rozkoszne a jednak sprawiające, że nasze życie jest pełne niespodzianek i zadziwień np.owa przerwana, przez niezapowiedzianych gości, sjesta. Jakkolwiek by się nie było towarzyskim - niezapowiedziany gość to przecież zawsze zgrzyt i kłopot. Przynajmniej w pierwszej chwili:)

Teraz do zamknięcia tryptyku brakuje mi już tylko tomu Dickens, cukrowa wata i inne smakołyki , który zapowiada się jak kwintesencja moich pasji - jedzenie i literatura w jednym.

Gazeta przy śniadaniu [fragment z tomu Pierwszy łyk piwa...]

To paradoksalny luksus. Jednoczyć się z całym światem w niezmąconym spokoju, wśród aromatu kawy. A w gazecie prawie same potworności, wojny i katastrofy. Gdybyś wysłuchał tego wszystkiego przez radio, naraziłbyś się na ciosy fraz, walących w ciebie jak w bęben. Z gazetą jest zupełnie inaczej. Rozkładasz ją, na ile się da, na kuchennym stole, pomiędzy tosterem a maselniczką. Jakoś tam dochodzi do ciebie, że czasy są pełne okrucieństw - ale pachną przy tym porzeczkowym dżemem, kakao, grzankami...

Piętka chleba [fragment z tomu Zamordowana sjesta.]
- Zostało jeszcze jakieś pieczywo?
Pytanie to pojawia się zawsze zbyt późno. Stąd pewnie ów ton pełen niepokoju, nieomal panika [...] 
Brak pieczywa budzi konsternację niewspółmiernie wielką wobec doznanej szkody. Nie mając chleba, łamiecie zasady, zostajecie wyjęci spod prawa. Świecą wam przykładem ci, którzy umieli się w porę zabezpieczyć, wrzucając w niedzielne popołudnie na półkę pod tylna szyba bagietkę zbawicielkę, która wynagrodzi im godziny zmarnowane w korkach. Dotrą do domu w środku nocy, całkiem wykończeni i nie będą mieli najmniejszej ochoty na kolację - ale za to będą mieli chleb. Bo o wiele ważniejsza od samego jedzenia jest tu kwestia psychiki. Chleb stał się szkieletem, rusztowaniem dni...




Philippe Delerm
Pierwszy łyk piwa i inne drobne przyjemności 
/La premiere gorgee de bierre et autres plaisirs minuscules/  
Warszawa 2004
oprawa twarda
stron: 84 
cena regularna: 29,90



Philippe Delerm
Zamordowana sjesta
/La sieste assassinee/  
Warszawa 2005 
oprawa miękka
stron: 84 
cena regularna:24,90



Przełożył: Wawrzyniec Brzozowski
Wydawnictwo Sic!
zdjęcia okładek pochodzą ze strony wydawnictwa

www.wydawnictwo-sic.com.pl

3 komentarze:

Liska pisze...

poeta codzienności - jak pięknie powiedziane.
Bardzo bym chciała móc zajrzeć do książek, o których piszesz. Dla mnie lektury, które budowane są z na pozór nieistotnych elementów, są jak gorzka czekolada, którą trzeba jeść powoli, by móc docenić jej smak. Dziękuję Ci za ten tekst.

Libreria pisze...

uwielbiam Delerma zwłaszcza pierwszy łyk piwa, książkę dostałam w prezencie od wyjątkowej osoby przed wyjazdem do Włoch oj przydała się, przydała:)

ewelajna Korniowska pisze...

Dawno juz ją mam... Jejku jak ja lubię "Mało brakuje, a można by zjeść na zewnątrz"...:)