Śnieg. Mróz.
Na rynku Wildeckim o 13.00 tylko heroiczni sprzedawcy choinek i karpi - reszta pouciekała.
Nie kupiłam ulubionych myszek, musiałam się zadowolić ziemniakami ze spożywczaka.
Ale to nic.
W dzisiejszej potrawie najważniejsze jest ryba i wspomnienie pewnej podróży.
Porto - miasto o kolorze i zapachu morza.
Byliśmy tam tylko kilka godzin a zdążyliśmy się zakochać na zabój.
Piliśmy lokalne Porto Tawny - słodycz samą w sobie, rozgrzewającą przełyk, żołądek i serce.
Smakowaliśmy bacalhau - przepyszną potrawę z suszonego dorsza, wybraną na chybił trafił z menu.
I wiecie co się okazało? Że jest to danie tradycyjnie jedzone przez Portugalczyków na wigilię!
Więc kiedy ją wypróbować jak nie teraz - w ostatni piątek przed Bożym Narodzeniem?
Oczywiście suszonego bacalhau zastąpiłam mrożonym dorszem kupionym u moich rybnych subiektów:)
dorsz po portugalsku
/przepis autorski - trochę z pamięci, trochę za Markiem Łebkowskim/
3 filety z dorsza
ząbek czosnku
duża cebula
3 jajka (ugotowane na twardo)
pół kilo ziemniaków
kilka filecików anchois
łyżka kaparów
kilka czarnych oliwek
oliwa
natka pietruszki
pieprz
cytryna
Rybę rozmrażam, traktuję dość mocno cytryną, pieprzem i odkładam.
W tym czasie ziemniaki gotują się w mundurkach, a jajka na twardo.
Szklę na oliwie pokrojoną w talarki cebulę, dodaję ząbek czosnku, fileciki anchois, kapary i garść natki pietruszki. Krótko przesmażam - odkładam do miseczki.
Na patelnię dolewam jeszcze trochę oliwy i przesmażam rybę z obu stron (można ją również ugotować ).
Na półmisku układam dorsza, polewam sosem i przyozdabiam czarnymi oliwkami i połówkami jajek.
Podaję z ziemniakami w mundurkach.
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Już od dłuższego czasu przymierzałam się do tego dania i właśnie mnie zmobilizowałaś. Pozdrawiam przedświątecznie.
Prześlij komentarz