czwartek, 28 stycznia 2010

kochana Astrid

Jeśli udało mi się opromienić jedno jedyne smutne dzieciństwo - jestem zadowolona.
                                                                                   Astrid Lindgren



Dziś rocznica śmierci Astrid Lindgren.
Nie chce mi się wierzyć, że minęło już 8 lat.
Ona po prostu zawsze była -  ciągle z tymi dziecięcymi, młodymi oczami, mimo coraz bardziej pomarszczone skóry i słusznego wieku.
Wyglądała trochę jak podstarzała Pippi:)



Fascynowała mnie siła jej wyobraźni, zrozumienie dziecięcej psychiki, świadomość potrzeby wolności dla każdej istoty ludzkiej.
Ona nie gloryfikowała dzieciństwa, po prostu uważała, że powinno trwać całe życie, że wszystko zależy od nas samych i naszego podejścia. Im więcej pamiętamy z naszego dzieciństwa, im więcej dziecka w nas - tym jesteśmy szczęśliwsi.
Do tego zawsze już Astrid będzie dla mnie osobą, której twórczość pchnęła mnie do takich a nie innych działań. To dzięki niej, już jako dorosła osoba, zafascynowałam się literaturą dla dzieci, poświęciłam temu moją pracę magisterską a potem wybrałam także związany z tym sposób na życie. 
To niesamowite, jak wiele może zmienić jedna książka.
Były nią Dzieci z Bullerbyn, o których wspominałam TU.



Dziś natomiast chciałabym napisać kilka słów o innej książce Astrid Lindgren.
Ronja, córka zbójnika, bo tą pozycję mam na myśli, to książka, którą odkryłam już, jako dorosła osoba.
Zachwyciła mnie baśniowością, zafascynowała relacją między głównymi bohaterami, zadziwiła tematyką, która niesie za sobą bardzo głębokie przesłanie pod pozorem zwykłej przygody.

To opowieść o wolności, sile przyjaźni, o lękach, które są w każdym z nas, o trudnych relacjach dziecka z rodzicem i potrzebie wzajemnego zrozumienia, akceptacji.
To także książka o odpowiedzialności za własne czyny i wybory.
O tym, że nawet dzieciństwo jest czasem takich trudnych wyborów.
Brzmi moralizatorsko?
Może trochę, ale u Lindgren moralizatorstwa nie ma NIGDY.
Naprawdę nie wiem jak ona to robiła, że potrafiła  ważne życiowe prawdy przekazać w tak nienachalny sposób.
To wielka siła jej twórczości i kolejny dowód na to, że poczucie humoru, dystans do siebie i odnalezienie "wewnętrznego"dziecka daje więcej niż wszelkie mądrości i pedagogiczne tyrady.




Nagle spostrzegli, że zrobiła się już wieczór. I że są głodni.
Dzień cały upłynął, a oni bez przerwy coś robili. Nachodzili się, nabiegali, nadźwigali i nataszczyli, urządzając swoje gospodarstwo. Byli tak zajęci, że nawet nie czuli głodu.
Ale teraz zrobili sobie prawdziwą ucztę z chleba, koziego sera i wędzonej baraniny.
Wszystko to popijali czystą źródlaną wodą, dokładnie tak jak przepowiedziała Ronja.
(...)
- Ronja - odezwał się Birk - czy ty rozumiesz, że jesteśmy wolni, tak wolni, że z radości można śmiać się na całe gardło.
- Wiem, i to jest nasze bogactwo - odparła Ronja. - Nikt nie może nam tego odebrać ani nas stąd wypędzić.


Astrid Lindgren
Ronja, córka zbójnika

/Ronja rovardotter/
tłumaczenie: Anna Węgleńska
ilustracje: Ilon Wikland
Nasza Księgarnia
Warszawa 2007
stron:208
oprawa: twarda
cena: 21,90zł

Brak komentarzy: