Z Hamletem Szekspira spędziłam kilkanaście lat temu upojny tydzień i... przepisałam całość na maszynie.
Byłam tak zachwycona tym dziełem, że postanowiłam znać w nim każde słowo, przecinek i kropkę.
Wrażenie niesamowite. Spróbujcie sami, o ile waszym ukochanym dziełem nie jest Potop lub coś równie opasłego:)
Tłumaczenie Paszkowskiego stało się więc moją Biblią i choć cenię Barańczaka to jego Hamlet, to już nie jest ten MÓJ Hamlet.
Po tej miłości 16 -latki przyszło kolejne zauroczenie - ekranizacja Hamleta wg. Zeffirellego.
Co prawda obsadzenie Mela Gibsona w roli chimerycznego księcia wydawało mi się nieco kontrowersyjne, jednak jedno obejrzenie filmu i byłam zgubiona na amen.
Szczególnie w scenie "kładzenia się na łonie Ofelii" można dla Gibsona głowę stracić:)
Dziś film ten, obok maszynopisu Hamleta dumnie leżą na mojej półce: Ulubione.
Smaku filmowi dodają niesamowite zdjęcia, role Glenn Close (Gertruda) i wyśmienitej Heleny Bonhnam Carter (Ofelia prawdziwie szalona!) oraz muzyka Ennio Morricone.
Zresztą - sprawdźcie sami.
Już jutro (23.02) na tvp kultura o 20.10.
POLECAM!!!
Ps. Świetną przeciwwagą dla tej ekranizacji jest wariacja na temat Hamleta - film Rozenkrantz i Guildenstern nie żyją.
Para - Gary Oldman i Tim Roth, grający tytułowe role, dają popis aktorski, którego nie można zapomnieć!
Ale o tym więcej przy innej okazji.
Hamlet
reż. Franco Zeffirelli
USA, Francja, GB 1990
obsada:
Mel Gibson, Glenn Close, Helena Bonham Carter
poniedziałek, 22 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz