poniedziałek, 5 października 2009

po włosku

Kuchnia włoska to chyba najbardziej popularna kuchnia europejska w Polsce. Przynajmniej jeśli sądzić po ilości pizzerii, spaghetterii i na różne sposoby zmodyfikowanych dań kuchni włoskiej, w każdym niemal, restauracyjnym menu.

We Włoszech byłam tylko raz, wiele lat temu, z wycieczką pielgrzymko -podobną. Starym Ikarusem przemierzyliśmy trasę z Poznania pod sam Neapol.
Krajobrazy, poznani ludzie, klimat, architektura i sztuka - to wspomnienia nieocenione.
Co do włoskiej kuchni jednak - nie poznaliśmy w zasadzie nic - bo wszystkie produktu łącznie z chlebem wieźliśmy z Polski. Jedyne co jadłam na miejscu to pizza na sztuki, sprzedawana na każdym niemal rogu, no i oczywiście, włoskie lody. Jedno i drugie przepyszne.
I, o ile lody w Polsce, coraz częściej przypominają te włoskie ( szczególnie Grycan), to pizzy na sztuki, w niskiej cenie i na każdym rogu niestety brak. Jeśli ktoś zna takowe miejsce, gdzie na mały głód i szybki posiłek można kupić kawałek dobrej pizzy na cienkim spodzie, proszony o namiar:)

Wracając jednak do kuchni.
W samej Italii nie poznałam zbyt wielu smaków, mam jednak w swoim otoczeniu osoby, zafascynowane włoską kuchnią i kulturą, i od nich dowiaduje się czego trzeba.
Wanda, która spędza, niemal co roku, kilka dni w Toskanii, przywozi stamtąd oryginalne produkty, ciekawostki i przepisy, które następnie mamy okazję razem wypróbowywać.
Kasia natomiast spędziła we Włoszech wiele miesięcy na przeróżnych stypendiach i mam plan niecny, by zrobić z nią mały wywiad na temat włoskiej kuchni. Szczególnie zaś, kuchni Lacjum, bo najwięcej czasu spędzała w Rzymie i w dodatku mieszkała z rodowitymi Włoszkami.

Obie moje włoskie informatorki twierdzą jedno - w przypadku makaronu Polacy przerobili wszystko na swoja modłę. Jesteśmy, bowiem, przyzwyczajeni do zawiesistych, tuczących i gęstych sosów. W sosie lubimy mięso i ryby, sosami polewamy ziemniaki, ryż, no i oczywiście makaron. A w większości przepisów kuchni włoskiej na makarony, jest on jednak tym sosem, tylko oblepiony.
W takim stylu ostatnio gotuję, i muszę przyznać, że teraz dopiero, w pełni doceniłam smak makaronów, teraz dopiero wyczuwam czy dobrze się ugotował, teraz nie dziwię się, że Włosi używają różnych rodzajów pasty do różnych sosów - bo dobrze z nimi współgrają i stanowią o wartości potrawy.

Słodziak upodobał sobie klasyczne al fredo czyli makaron z masłem, odrobiną śmietany i parmezanem (najczęściej używam gran padano lub pecorino zamiast oryginalnego parmezanu bo są po prostu tańsze, a równie smaczne)
My z Wojtasem, natomiast, lubujemy się w pesto na zmianę z bolognese w wersji jednak oblepionej, a nie kapiącej:)

Dziś akurat na obiad było spaghetti z sosem bolońskim.
Jeśli mam czas, sos robię sama. Jeśli nie - używam gotowego.
Spaghetti Bolognese z firmy Combino (do kupienia w Lidlu) kosztuje tylko 3,99 za 530g a jest rewelacyjny! Nie trzeba go w ogóle doprawiać.
Trochę droższy jest Sugo alla bolonese z firmy Fattorie Umbre (do kupienia w Almie - 5,99/280g) - ten jest odrobinę kwaśniejszy, więc dodaję doń cukru.
Podaję jednak mój przepis autorski na sos boloński.



spaghetti po bolońsku
/dla 2 osób
przepis autorski/

pół opakowania makaronu spaghetti
25dkg dobrego mielonego wieprzowo-wołowego
marchew
cebula
kawałek selera
kawałek pietruszki
ząbek czosnku
puszka pomidorów pelati
łyżka masła
opcjonalnie mały koncentrat pomidorowy


Mięso mielone podsmażam dobrze na oliwie z oliwek, soląc je i pieprząc. Rozdrabniam je widelcem na jak najmniejsze części. Gdy jest gotowe - odstawiam.
Na oliwie szklę cebulę z czosnkiem i dodaję pokrojone w drobną kosteczkę: marchew, seler i pietruszkę (wcześniej lekko je gotuję).
Masę warzywną przesmażam przez ok 5 minut. Następnie wrzucam mięso i pomidory z puszki. Jeśli jest za dużo soku zagęszczam koncentratem pomidorowym (wystarczy mały słoiczek lub 2-3 łyżki). Jeśli nie mamy go pod ręką, trzeba wygotować nadmiar wody z sosu i poczekać aż naturalnie zgęstnieje.
Makaron gotuję al dente w wodzie z solą i odrobiną oliwy.
Odsączam go na sicie i wrzucam na patelnię lub wok. Mieszam z sosem, dodaję łyżkę masła i przesmażam jeszcze chwilę.
Makaron można również wrzucić do naczynia żaroodpornego i podgrzać z masłem w piekarniku.
Układam porcję na talerzach, posypuję startym pecorino i stroję listkami bazylii, koperkiem lub co tam mam akurat zielonego pod ręką:)


Spaghetti zawsze występuje u nas w parze z sałatą. A mój ulubiony sposób jedzenia to miks - na tym samym talerzu, w tym samym czasie, by sałata i makaron z sosem przeniknęły się smakami i zapachami. Zawsze mi się to wydawało dość nieokrzesane i wbrew wszelkim bon tonom, jednak Wanda niedawno powiedziała mi, że w Toskanii wszyscy spotkani przez nią tubylcy tak właśnie jedli. Co więcej - robili sobie zagłębienie w makaronie i tam wrzucali sałatę!
Nie czuję się więc barbarzyńcą;)


A skoro już tak sobie swobodnie plotę o kuchni włoskiej, to powiem jeszcze, że moja ulubiona litera we włoskim alfabecie to P.
A dlaczego?
Bo ona jedna wystarczy na wspaniały obiad!


Na pierwsze danie: Pasta z Pesto i Pecorino (ew. Parmezan),
na drugie: Pizza z Prosciutto i Pomidorami,
a na deser Panna cotta i Prosecco.
Prawda, że Pysznie?

cdn.

4 komentarze:

Libreria pisze...

ja we Włoszech spędziłam cały rok i mieszkałam z Włoszkami również i muszę przyznać, że gotowały pysznie choć po ich gabarytach sądzić można, że i tucząco:)
sama trochę się zaokrągliłam na tej kuchni pysznej:)
natomiast moim ulubionym daniem niekoniecznie własnej roboty było słynne pesto z makaronem koniecznie al dente.
kocham, uwielbiam i zajadałam się bezustannie.
Pamiętam pierwszy raz gdy zobaczyłam tą zieloną breję myślałam, że oszaleje ale jak spróbowałam to już wiedziałam, że jestem stracona!
ubóstwiam pesto w każdym kolorze:)
pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Ale mi narobiłaś apetytu.
jutro na obiad robie spaghetti a'la paulaso:)
J.

paulaso pisze...

Isabel,
o pesto szykuje odrębnego posta. Co prawda jeszcze nigdy nie zrobiłam go metoda domową, ale jemy to zielone cudo, co tydzień:)

J.
Jak wyszło spaghetti?

Anonimowy pisze...

tu J.
powiem szczerze,ze ostatnio na mysl o spaqhetti na obiad robiło mi sie niedobrze...aż kiedy po raz pierwszy(sic!)zrobiłam sos sama!(wczesniej szybko i na temat wrzucałam na makaron słoik łowicza...)Wynik: spaghetti a'la paulaso PRZEPYSZNE! A.zachwycony-po drugiej dokładce usłyszałam,że jak tak bede częściej gotować to bedzie gruby:p(na deser było jeszcze ciasto czekoladowe hihi:)
Dzięki tej:p