czwartek, 3 grudnia 2009

szaro buro kolorowo

Pamiętacie postać Scarlett z filmu Cztery wesela i pogrzeb?
Drobna, ruda, w kolorowych sukniach. Prześmieszna siostra słodkiego Charlesa?
No więc... widziałam ją dziś na ul. Półwiejskiej w Poznaniu:)
Dziewczyna podobna jak dwie krople wody, kolorowa, zabawna i zwiewna.
Jedyna taka wśród tłumu brązów, czerni i szarości...
Dlaczego ubieramy się tak ponuro?
Dostosowujemy do naszych szarych miast? do miejskiej sadzy i kurzu? do tego grudnia bez śniegu?
Owszem, czasami zafurkocze jakiś kolorowy szal, mignie różowa czy błękitna czapka, ale oprócz tego... szarzyzna.
I ja w tej szarzyźnie utopiona - w moim burym płaszczu i czarnych spodniach. Jedyną moją ozdobą był Słodziak - dziarsko krocząc obok mnie w malinowym płaszczyku, żółtych bucikach i wielokolorowej czapce.
Słodziak i Scarlett - wyglądały jak wycięte z kolorowego papieru  i wklejone do czarno-białej gazety.
Kolorów mi trzeba, kolorów!!!

I dlatego dziś wklejam zdjęcie z dzielnicy Kreuzberg w Berlinie.
Wśród szarych blokowisk odkryliśmy skupisko kolorowych graffiti. Kilkanaście różnobarwnych obrazów - w przejściach między blokami, w tunelach, przy klatkach schodowych. Chodziliśmy jak urzeczeni.
Budynki nieocieplone i dość zaniedbane, a jednak ktoś wpadł na to, by umilić życie sobie i innym.
Bo kto by nie chciał codziennie spoglądać na ten kolorowy uśmiech?


1 komentarz:

ewelajna Korniowska pisze...

Pewnie, ze kolorów nam trzeba...! Na co dzień nam trzeba:). Moje prawie wszystkie kurtki czerwone(z białym,z czarnym), jedna czarna, czapki czerwone malinowe, rękawiczki i oczy zielone. Bardzo lubię kolory, choć... czarny też lubię:) Pozdrowienia ciepłe i kolorowe:)