środa, 6 stycznia 2010

Whistle Stop Cafe

Jak zacząć pisać o Smażonych Zielonych Pomidorach, książce, którą już pewnie wszyscy znacie, a ja sięgam po nią dopiero teraz?
Przez moje ręce przechodziła dziesiątki razy gdy pracowałam w księgarni.
Wciąż wznawiana, chętnie kupowana i czytana.
Od dawna kojarzyłam ten tytuł, czytałam coś niecoś o autorce ale poza tym nie wiedziałam nic
Gdy więc TVP pokazywała w święta film na podstawie książki Fannie Flag,  postanowiłam go obejrzeć,  by zobaczyć: o co chodzi z tymi zielonymi i smażonymi pomidorami:)
Efekt był taki, że już nazajutrz pobiegłam do pobliskiej księgarni, modląc się by mieli tą pozycję.
A potem spędziłam trzy przeurocze wieczory w Alabamie z Idgie, Evelyn, Kikutkiem, Dużym Georgem i całą resztą barwnych postaci.

Książka ma ciekawą strukturę, która na początku czytania może wprowadzać niejaki chaos - losy bohaterów pokazywane są z kilku perspektyw: lat współczesnych (lata 1986-1988), wspomnień Ninny Threadgoode i wycinków prasowych (obejmujących lata 1920 - 1970) oraz narracji 3. osobowej.   Rozdziały są bardzo krótkie (1-3 strony), notki prasowe jeszcze krótsze.
Przeskakujemy więc z tematu na temat, podawane są nam strzępy informacji o wydarzeniach i bohaterach.
Dzięki temu zabiegowi oglądamy jedno zdarzenie z kilku perspektyw i już po kilkunastu stronach układanka zaczyna przedstawiać spójną i intrygująca całość -  pełną humoru, ciepłą opowieść o kilku pokoleniach rodziny Threadgoode i powiązanej z nimi murzyńskiej rodzinie Peavey.
Smażone zielone pomidory to także opowieść o miłości   - jeden  z niewielu znanych mi przypadków, w którym miłość dwóch kobiet przedstawiona jest tak subtelnie i naturalnie.
Ale to także gorzka opowieść o Ameryce w czasach Wielkiego Kryzysu, - biedzie, rasizmie i ludzkim cierpieniu. To jedna z tych książek, których bohaterowie na długo pozostają w pamięci, stają się nam bliscy i wręcz realni - wierzę, że gdyby kiedykolwiek los zaprowadził mnie na Południe Stanów Zjednoczonych, odnajdę to, co pozostało z tętniącej życiem w latach 30- tych ubiegłego wieku, kawiarni Whistle Stop prowadzonej przez dwie śliczne, zakochane w sobie dziewczyny.

12 czerwca 1929
Otwarcie kawiarni

W zeszłym tygodniu, tuż obok mojej poczty, została otwarta Whistle Stop Cafe. 
Jej właścicielki Idgie Threadgoode i Ruth Jamison, twierdzą, że jak dotąd interesy idą dobrze. [...]

Tych, którzy tam jeszcze nie byli, Idgie informuje, że śniadania podaje się od 5.30 do 7.00 i można na nie dostać jajka, kaszę, biszkopty, bekon, kiełbaski, szynkę z sosem i kawę - wszystko za 25 centów.
Na lunch i kolację można zamówić: smażonego kurczaka, kotlety wieprzowe z sosem, zębacza, kurczaka z kluskami lub porcję pieczeni, trzy rodzaje warzyw do wyboru, biszkopty lub chleb z mąki kukurydzianej, coś do picia i deser - za 35 centów.
Idgie mówi, że z warzyw mają: kukurydzę ze śmietanką, smażone zielone pomidory, smażony piżmian, kapustę lub rzepę, groszek, kandyzowane słodkie ziemniaki lub fasolkę szparagową.
I placek na deser.


Na wszystkie podane w tym fragmencie dania znajdziemy przepisy na końcu książki.
Z robieniem smażonych zielonych pomidorów poczekam do wiosny, gdy będą  tańsze i smaczniejsze.
A tymczasem zrobiłam maślane biszkopty, których obecność  w menu z bekonem i fasolą początkowo mnie zdziwiła.
Gdy doczytałam  przepis, wszystko okazało się jasne - w cieście nie ma ani odrobiny cukru.
Amerykańskie biscuits choć tłumaczone, jako biszkopty, to właściwie to samo, co nasze krakersy czy herbatniki.
Świetnie smakują, jako zakąska do piwa.





biszkopty maślane
/przepis Sipsey - Buttermilk Biscuits/

2 filiżanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 filiżanki oleju
1/4 łyżeczki sody
2 łyżeczki soli
filiżanka maślanki


Wymieszaj suche składniki. Dodaj olej i wymieszaj dokładnie, aż masa będzie gładka.
Dodaj maślankę, ciągle mieszając. Rozwałkuj na cienkie ciasto i wytnij herbatniki.
Piecz w wysmarowanej tłuszczem formie w gorącym piekarniku, aż nabiorą złocistego koloru.




Moje Uwagi:
* nagrzałam piekarnik do 200st i piekłam herbatniki ok. 10 min. Drugą zaś blachę ok.6-7 min.

* z podanej ilości ciasta (dodałam trochę więcej mąki) wyszło mi 30 herbatników

* drugą partię ciastek zrobiłam zmniejszając ilość soli do pół łyżeczki i dodając cukier waniliowy.
Wyszły trochę jak angielskie butter cakes,  których słono-słodki smak zawsze mnie fascynował.

Smacznego!





Fannie Flag
Smażone zielone pomidory
/Fried Green  Tomatoes at the Whistle Stop Cafe/
tłumaczenie: Aldona Biała
ZYSK i s-ka
Poznań 2008
oprawa broszurowa
stron : 363
cena : 29,90

4 komentarze:

rain.drop pisze...

Ja także jestem zachwycona tą książką. Pierwszy raz czytałam ją daaawno temu, ale wielokrotnie do niej wracałam, aby kolejny raz spędzić trochę czasu w tamtej atmosferze :)

Mich pisze...

Piękna blotka!

cukrowa wróżka pisze...

Muszę sięgnąć po tej książce. O ile mają ją w bibliotece. :]

A co do ciastek, to mnie zachęca ta wersja z cukrem waniliowym. uwielbiam slono-słodki smak!

Kinga pisze...

Bardzo zgrabnie opisalaś klimat ksiązki i to co dla niej charakterystyczne. Kupilam ją , bo kiedyś o niej slyszalam, ale gdy zaczęłam czytać byłam początkowo rozczarowana, bo spodziewałam się czegoś innego - zwyklej powieści - a tu nagle podróż w czasie. Kiedy już po kilku stronach weszłam w klitmat ksiązki, byłam nią szczerze oczarowana i pełna podziwu dla autorki, która w tak realistyczny sposób oddała charakterystykę tamych czasów, tamtych ludzi żyjących w małej amerykańskiej mieścinie. A do tego ta wsponiana prze Ciebie miłość dwóch kobiet opisana zupełnie naturalnie. Dlatego szczerze polecam.