środa, 18 listopada 2009

u Babci

Odwiedziny u Babci.
Dzielnica, w której się wychowałam.
Mieszkanie, w którym spędziłam pierwsze lata życia.
Mimo remontów i zmian pachnie wciąż tak samo i jest tak samo przytulne.
Teraz zamiast Małej Mnie, biega tam Mały Słodziak. I też zagląda do szuflad, wspina się na kanapę, bawi się moją lalką z dzieciństwa.
I tylko apetyt ma lepszy.
Ze smakiem zajada babciną pomidorówkę, na udku z kurczaka, zabielaną słodką śmietanką, z koperkiem i ryżem.
Ja zjadam aż dwa talerze i nie mogę się nadziwić, dlaczego u Babci smakuje zawsze sto razy lepiej, niż gdy ja sama sobie coś przygotuję.
Kuchnia Babci nie jest wymyślna, nowoczesna.
To proste tradycyjne receptury, które sprawdzają się zawsze.
Jej mięsa w sosach, jej klopsiki z majerankiem i czosnkiem, jej bigosy z młodej kapusty i piątkowe śledzie w śmietanie.
Koniecznie muszę zapisać się do niej na Kurs Tradycyjnego Gotowania.
Pierwsze próby wkrótce:)

A przy okazji wizyt na Dębcu wchodzę zawsze do piekarni Pod Strzechą i kupuję wyśmienity chlebek z siemieniem lnianym i ziołami prowansalskimi, pieczony w miodowej glazurze.
Pychota!
Jest taki mokrawy w środku ale z przyjemnie chrupiącą, wręcz skarmelizowaną skórką.
Właściwie wystarczy go posmarować masłem i już.
Każdego, kto ma piekarnię Pod Strzechą w okolicy zachęcam do spróbowania.








Brak komentarzy: