Znów z kulinarnych broszurek Kalicińskiej, Kuchnia znad rozlewiska
Może ja się jednak przekonuję do tej książki?
W każdym razie ciasto na tartę - bajeczne.
Takie jakie być powinno i łatwe w przygotowaniu.
Sekret tego ciasta tkwi w kilkukrotnym wałkowaniu i składaniu.
Dzięki temu rozwarstwia się prawie jak ciasto francuskie.
I tylko roztargniona Paula nie doczytała i wzięła tartownicę 26 a to był przepis na 15:)
Taki wyszedł... naleśnik.
Ale za to przepyszny i przesłodki!
tarta gaskońska
/inspirowana przepisem Małgorzaty Kalicińskiej/
ciasto:
pół kostki masła25 dag mąki
1 żółtko
2 łyżki cukru
5 łyżek zimnej wody
sól
dodatki /i moje modyfikacje/:
1 kg jabłek (dałam tylko 2 duże twarde jabłka)
1 szklanka brązowego cukru (UWAGA: dodałam pół szklanki a i tak było b. słodko!)
5 dag schłodzonego masła
armaniak lub calvados (miałam cointreau)
Ciasto wyrabiamy, formujemy kulę i schładzamy przez 1 godz. w lodówce.
W tym czasie obieramy jabłka i kroimy je w cienkie plasterki.
Następnie na lekko oprószonej mąką stolnicy, wałkujemy ciasto cienko na prostokąt, składamy na trzy i znów wałkujemy. Czynność powtarzamy dwukrotnie.
Wykładamy formę (15cm!) ciastem, układamy warstwę jabłek przesypując połową cukru.
Następnie okładamy pokrojonym w plasterki masłem i posypujemy resztą cukru.
Pieczemy 15-20 min w temp. 200st.
Wierzch tarty powinien się mocno zrumienić i skarmelizować.
Kalicińska proponuje polać alkoholem gorąca tartę, ja polałam jabłka jeszcze przed nałożeniem pozostałych składników.
Podałam z odrobiną bitej śmietany.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz